0
Michel69 15 lipca 2015 19:32
Jak zwiedzać obecne i dawne stolice - to zwiedzać! Byliśmy w Tokio, Kioto, czas na Narę. W latach 710-740 oraz 745-784 Nara była stolicą Japonii i była jej pierwszą stolicą. Znajdują się tutaj zabytki wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.







Należy jeszcze dodać, że Narę zamieszkują oswojone jelenie. :)











Wstępujemy do muzeum w Pałacu Cesarskim: Heijō-kyō.



Kierujemy się w stronę Tōdai-ji - największej świątyni buddyjskiej w Japonii. Wejścia strzegą dwaj bożkowie.





Świątynia Tōdai-ji







Budda o wysokości powyżej 20 metrów.





Ręka Buddy



Zaciekawiło mnie po co oni się przeciskają przez ten słup. Jak się uda przejść - to dostąpi się Nirvany - stanu ukojenia wg wyznawców buddyzmu. Niektórzy by pewnie powiedzieli, że to dyskryminacja. ;) Japończycy nie powinni mieć tu problemu, są na ogół szczupli i średniego/niskiego wzrostu.



Jelenie atakują turystkę, która kupiła specjalnie przeznaczone dla nich ciastka, do kupienia na każdym kroku.



Nosił wilk razy kilka... Jelenie zorientowały się skąd pochodzą krakersy i zaatakowały sprzedawcę. :)



W Narze jest jeszcze kilka świątyń buddyjskich i shinto, myślę, że jak ktoś odwiedzi Narę, to nie będzie się czuł zawiedziony.

Jedziemy do Osaki. Czemu chciałem odwiedzić Osakę ? Bo to duże miasto, a takie lubię i słynie z dobrego jedzenia. To wystarczyło. Słyszałem też, że to matecznik mafii japońskiej - Jakuzy. Ciekawe, bo w całej Japonii czuliśmy się bardzo bezpiecznie, Jakuzy też nie widzieliśmy.



Wysiadamy na dworcu w Osace. Można to też nazwać 10-piętrową galerią handlową, gdzie na trzecim piętrze jest dworzec.





Widać pośpiech, ludzie się spieszą do domu po pracy, my bardziej na luzie, ale trzymamy szybkie tempo. :)



Osaka jest miastem ze szkła w przeciwieństwie do Kioto, które jest z drewna. Osaka to jak obiecane szklane domy z powieści "Przedwiośnie". Jak płynie wodospad, to po betonie.





Idziemy do Umeda Sky Building, budynku z którego roztacza się świetna panorama na Osakę. Budynek sam w sobie jest ciekawy -dwie wieże i łączący je okrąg przyczepiony pośrodku.



Osaka za dnia







Osaka, gdy zapada zmrok



Osaka by night







Wracamy na dworzec na sushi. Na 15 restauracji na 10tym piętrze dworca w Osace są 2 typowe restauracje z sushi. Wybieramy jedną z nich. Musze dodać, że tu jedzenie smakuje dobrze, nie tak, jak jedzenie z dworca w PL. ;)

Zamawiamy po zestawie sushi/sashimi. W odróżnieniu od PL, w Japonii bardziej popularne jest sashimi, czyli mięso z surowej ryby. Oprócz dania głównego dostajemy również zupę miso i deser. Oba zestawy są świetne.





Do picia otrzymujemy zieloną herbatę.



A na deser pudding z zielonej herbaty z dżemem wiśniowym i bitą śmietaną. Najlepsze, że myślałem, że deser już otrzymałem z daniem głównym. Jednak nie - to było coś a la jajko na miękko w sosie - w Japonii nigdy nic nie wiadomo. ;)



W drodze z Kioto do Tokio jemy nasze ostatnie bento na tej wycieczce. Będzie mi tego brakowało po powrocie, a jeszcze bardziej super-szybkich pociągów... :(





W Tokio idziemy do dzielnicy Harajuku. Znałem ją chociażby z kawałka Gwen Stefani - "Harajuku Girls" - Harajuku Girls - You gotta wicked style...Generalnie Japonki noszą mega wysokie buty, bo są przeważnie niskie. Co prawda nie wszystkie potrafią potem w nich chodzić. ;) Ta dzielnica słynie właśnie z nastolatek noszących buty na dużych podeszwach, ubranych jak lalki, jak "goty" itp. Ogólnie wesołe miejsce. :)











Mają też tam wielki sklep z żelkami na wagę, nie mogliśmy sobie odpuścić. :)





Park Jojogi, charakteryzujący się wysokimi drzewami i brakiem drzewek wiśniowych.





Świątynia shinto w parku



A to prezent od Francuzów, w ramach przyjaźni francusko-japońskiej Francuzi przesłali Japończykom kilkaset beczek wina. Jak już pisałem widoczne są wpływy francuskie w Japonii. Był tam też bardzo mądry napis: "z obcego kraju bierz to co najlepsze, a odrzucaj to co złe".



Idziemy do dzielnicy Shinjuku



I Shibuya, na koniec, jutro powrót do Polski.



Ostatniego dnia rano zahaczamy o park Hibiya.



W drodze na lotnisko widzimy z daleka Most Tęczowy



Wsiadamy na lotnisku Tokio Haneda w Boeinga 747 i lecimy do Frankfurtu nad Menem.



Po drodze obserwujemy Syberię. Wielkie przestrzenie pokryte śniegiem i lodem, co jakiś czas mijamy wielką rzekę, brak śladów ludzi.





We Frankfurcie mamy 55 minut na przesiadkę, biegniemy przez terminal, przechodzimy jeszcze raz przez kontrolę paszportową i bagażu podręcznego, jedziemy pociągiem, dalej biegniemy i 15 min przed odlotem dobiegamy szczęśliwie do naszej bramki. :)



Niecałe 2h lotu i lądujemy w Warszawie. To już koniec naszej wycieczki, wrażeń było sporo i minęło błyskawicznie. Jak tylko los da, to jeszcze tam wrócimy. :)


Bonus:

Przeglądałem gazetę wysyłkową i natrafiłem na takie ciekawostki.

Specjalna kredka, aby narysować kreskę nad okiem i wyglądać mniej azjatycko.



Specjalna farba do zacierania przedziałka między włosami, aby te wydawały się bardziej gęste.



Aby siad japoński był mniej bolesny. :)



Specjalny aparat, który robi już gotowe zdjęcia z zabytkami, nie trzeba nigdzie jechać. ;)



Coś dla miłośników Lego - Ninjago!



I najlepsze - truskawki pakowane pojedynczo. Owoce są w Japonii bardzo drogie, melon kosztuje 200zł, awokado 50zł. Dlatego też Japończycy dużo ich nie jedzą, a to zdjęcie jest ze sklepu z upominkami. :)


Dodaj Komentarz